Dolce
vita? Z dzieckiem? Czemu nie? Agata i Marek Sikorscy są przykładem
na to, że pojawienie się dziecka nie musi oznaczać końca
przyjemności. Razem z Jankiem podróżują po świecie w
poszukiwaniu smaków. Na spotkaniu klubu Nomadów 13 kwietnia
opowiedzą o swojej wyprawie do Toskanii, śladem winnic. Zanim
będziecie mogli nasycić się kadrami z ich podróży poznajcie ich
nieco bliżej.
Klub
Nomadów: Skupiacie się na smakowaniu Europy. Podróżujecie
głównie samochodem - dlaczego?
Marek
Sikorski:
Po pierwsze czujemy, że po to żyjemy i pracujemy, to znaczy po
to aby smakować życie, poznawać smaki i kultury, cieszyć się
każdą chwilą w podróży i jak najwięcej z niej czerpać. Gdzie
nie pojedziemy to zarówno jedzenie, jak i kultura jest dla nas ważną
kwestią. Agata spędza mnóstwo czasu nad wyborem okolicznych
atrakcji kulinarnych,
ja zaś staram się dobrać takie miejsca abyśmy mieli jak najwięcej
możliwości obcowania z kulturą i historią. Jeśli
chodzi o środek transportu - samochód daje niezależność. Pozwala
nam bez problemu wszędzie dojechać, zatrzymać się gidze chcemy.
To szczególnie ważne dla mnie, od kiedy fotografuję.
Agata
Sikorska: Nie mamy tez limitów, jeśli chodzi o bagaż, podróżując
z dzieckiem. Możemy wziąć i wózek i nosidło.
Klub
Nomadów: Wiemy, że jesteście bardzo dobrze zorganizowani. Jak
przygotowujecie się do podróży.
Agata
Sikorska: Obydwoje opracowujemy miejsca, które chcemy odwiedzić.
Marek wertuje przewodniki, a ja szukam informacji u osób, które
mieszkają w danym mieście, kraju. Ruszając wiec w podróż mamy
dobrze opracowany cel. Mamy
też dobrze opracowaną logistykę. Pakujemy się tak, żeby nie
musieć wypakowywać całego auta, kiedy zatrzymujemy się na
przykład tylko na jedną noc. Wiem dokładnie co gdzie mam schowane,
dlatego nie tracimy czasu i energii na szukanie. Nie zabieramy tez ze
sobą zapasów. Po prostu czasem się po prostu nie opłaca. Jadąc
do Toskanii tańsze niż w Polsce słoiczki dla Jasia dostałam w
Słowenii, pieluchy we Włoszech. Poza tym nie będę przecież
zapychała całego bagażnika pieluchami!
Klub
Nomadów: A jak wybieracie kierunek wyprawy?
Marek
Sikorski: Oj różnie. Czasami trafi się po prostu okazja,
promocja lotnicza, czasami zaś są to miejsca, które po prostu
chcemy zobaczyć. Motywacje są różne - książki, filmy, czasami
rekomendacja znajomych. Ciężko jest to jednoznacznie określić,
generalnie jesteśmy ciekawi świata i uważamy, że wszędzie
znajdziesz coś ciekawego, co Cię może zainspirować. Co do
Toskanii to wybór był następujący - każdy rodzic wie jakie są
pierwsze miesiące z pierwszym dzieckiem (nie wiem jak z następnymi),
po prostu chcieliśmy znaleźć miejsce, gdzie możemy odpocząć,
odpocząć aktywnie. Toskania była dobrym wyborem, bo wiedzieliśmy,
że przez tydzień będziemy tam jechać i przez tydzień wracać,
tym samym mogliśmy sobie urządzić multikrajowy trip po naprawdę
ciekawych miejscach. I tak w sumie to wyszło. A dodatkowo wina!
Popróbowaliśmy i austriackich, i słoweńskich, i wielu z różnych
włoskich regionów.
Klub
Nomadów: Wyprawa do Toskanii była kolejną, jaką odbyliście z
Jasiem. Gdzie udało się do tej pory wyjechać?
Marek Sikorski:
Jak podróżuje się z kilkumiesięcznym dzieckiem sprawdzaliśmy na
Mazurach i w Borach Tucholskich. Od tej pory często jeździmy po
Polsce i okolicach. Kilkakrotnie byliśmy w czeskiej Pradze,
odwiedziliśmy Berlin, byliśmy w Rydze. Ciągle nas gdzieś nosi.
Klub
Nomadów: Nie zawsze jeździcie z Jasiem. Od czego zależy, czy
Wasza podróż ma charakter rodzinny, czy spędzacie czas tylko we
dwoje?
Marek
Sikorski: Jak każdy rodzic czasami chcemy odpocząć :) również
od dziecka. A dodatkowo są miejsca, gdzie czujemy, że po raz
pierwszy to lepiej jest pojechać we dwójkę. Tak zrobiliśmy np. z
sierpniowym wyjazdem do Rzymu. Doszliśmy do wniosku, że raz, dla
Jasia może być trochę za ciepło, a po drugie chcieliśmy
spróbować tego nocnego biesiadowania na rzymskich ulicach. Taki
wybór okazał się strzałem w dziesiątkę! Raz spędziliśmy we
dwójkę czas tak, że wspominamy to dzisiaj jako jeden z naszych
ulubionych wyjazdów, a dwa taka tęsknota czasami jest zdrowa
Klub
Nomadów: Wasze opowieści to w zasadzie kulinarny atlas Europy.
Czy da się smakować świat w towarzystwie dziecka? Jak to robicie?
Agata
Sikorska: Tak, to czasami bywa problem. Zwłaszcza, że ja na
przykład bardzo nie lubię jeść zimnych posiłków. Zdarza się
więc, że jedno z nas spędza czas z Jasiem, kiedy drugie je. Ale
nie zawsze tak musi być. Między innymi o tym, jak sobie radzić z
dzieckiem w restauracji opowiemy na spotkaniu.
Klub
Nomadów: Czego jeszcze możemy się spodziewać?
Marek
Sikorski: To będzie opowieść o miastach, o ludziach, o
zdjęciach i o sześćdziesięciu butelkach wina, jakie wróciły
razem z nami do Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz